Juda znad Bugu
Nad Bugiem we wsiach Kodeń,
Lebiedziew, Kukuryki i Gnojno opowiadają ludzie o diabliku który
mieszka w rzece. Wołają na niego Postyj lub Juda i tym się różni
od diabłów lądowych, że ogon ma pokryty łuską, jak u ryby.
Ogon ten pomaga mu po Bugu pływać i mieszkać w łozach, trzcinach,
rokicinach które rosną w wodzie – czasem też mówią na niego
Łoziński, Trzciński, Rokicki. Chowa się więc stwór w
roślinności wodnej i z tego bezpiecznego schronienia ludziom płata
figle. Tutejsi ludzie ostrzegają, że kiedy Bug ma „puszczać”
na wiosnę, to nie wolno nad rzeką przeklinać, bo jak Juda to
usłyszy to tak się zacznie śmiać, że lód zacznie pękać za
szybko – porobią się zatory i powódź gotowa. Wskakuje wtedy
bies na największą krę i psoci: wodę wyleje na podwórko, kry
nawrzuca na łąkę, jednemu gospodarzowi zabierze, drugiemu
podrzuci.
Ale mówi się też że ten nadbużański
czort jest patronem wszystkich grajków, na najbardziej lubi
skrzypków. Jak któryś skrzypek mu się spodoba, to wchodzi mu „za
ucho” i podpowiada jak on ma grać. Jak taki muzykant zagra, to
dziewczynom nogi same rwą się do tańca. Kto chciałby grać z
pomocą Judy musi nad Bug iść o północy, stanąć w miejscu gdzie
najwięcej łozin i trzcin i krzyknąć: „Bądź łaskawy Judo,
naucz grać biednego. Będę ci naganiał dusze do dnia ostatniego!”
Na
podstawie: „Opowieści o diabłach podlaskich” W. Grąbczewski,
L. Pełka
Diabeł Kostryko
W lesie, niedaleko wsi Lutostan
mieszkał pechowy diabeł Kostryko. Włóczył się od wsi do wsi,
do domu do domu próbując jakąś duszę do piekła zdobyć i mimo
że zajmował się tym fachem kilka wieków to jego praca nie
przynosiła żadnych efektów – stan dusz na jego koncie wynosił
wciąż zero. Pewnego dnia spotkał na swojej drodze biednego krawca
i skuszony perspektywą podpisania z nim cyrografu zaproponował mu
zakład: który z nich szybciej uszyje buty. Pyszny diabeł nie
znając szewskiego rzemiosła był pewien że sobie świetnie
poradzi. I tak, zanim się zorientował, szewc Klemens miał już
piękne buty gotowe! Hańba Kostryki była wielka, a całe piekło
trzęsło się ze śmiechu w posadach. Wściekły Lucyfer zabrał
sobie piękne buty wykonane przez szewca, Kostrykę wyrzucił z
piekła i na odchodne krzyknął: „Odtąd ty i ci twoi szewcy, za
karę żeście tak haniebnie nabrali piekło, będzie boso po ziemi
chodzili!”. Do tej pory zresztą Ksotryko snuje się na bosaka po
bezdrożach rozplątując szewską dratwę.
Na
podstawie: „Opowieści o diabłach podlaskich” W. Grąbczewski,
L. Pełka
Diabeł Kurejko
Przy grobli rzeki Bug, tuż niedaleko
Łosic mieszkał zubożały szlachcic zwany Kurejką. Nikt z
mieszkańców nie wiedział skąd i kiedy przybył na Podlasie, za to
znali go wszyscy w okolicy, bo jego ulubionym zajęciem było
paradowanie po karczmach, weselach, zabawach w karmazynowym stroju,
z szablą u boku. Wszędzie go też z chęcią zapraszano i goszczono
ponieważ figlarzem i tancerzem był doskonałym. Kochały się w
nim wszystkie panny, a wszyscy chłopcy chcieli się z nim
przyjaźnić. Kurejko nigdy za dnia nie wychodził z domu, nigdy też
nie zdejmował z głowy czapki rogatywki, a powiadano też potrafi
zmieniać się w koguta. Największą sławę zyskał gdy znanego w
okolicy pięknisia bawidamka w pole wyprowadził i tak ośmieszył,
że ten do obcej wioski odszedł. Sprytnie oszukał pyszałka, by
samemu nad ranem pod postacią koguta odwiedzić najpięknieszą
pannę we wsi.
Na
podstawie: „Opowieści o diabłach podlaskich” W. Grąbczewski,
L. Pełka
Diabelska sprawiedliwość
Czasem gdy ludzie nie szanowali siebie
nawzajem zdarzało się, że diabły musiały wymierzać
sprawiedliwość. Ta historia wydarzyła nad rzeką Nurzec, w okolicy
Ciechanowca. Bogaty gospodarz miał tam rozległe łąki, na których
pastuch wypasał jego krowy. Biedny bosy chłopak, któremu bogacz
nie chciał zapłacić, któregoś chłodnego poranku, spotkał w
chatce na skraju lasu dwa kosmate diabły. Te zamiast go przepędzić
pozwoliły mu się ogrzać przy ognisku a na odchodne podarowały mu
buty i skrzypce. Nie były to zwykłe przedmioty – w
siedmiomilowych butach pastuszek raz dwa wrócił do gospodarstwa i
zaczął grać skoczną melodię swojemu pracodawacy. Zdziwiony chłop
nie mógł przestać tańczyć! Wyczerpany szalonymi pląsami
wypłacił w końcu pastuszkowi jego pieniądze, a ten, zadowolony
poszedł szukać lepszej pracy.
Na
podstawie: „Opowieści o diabłach podlaskich” W. Grąbczewski,
L. Pełka
Piekiełko
Było takie miejsce niedaleko wsi
Polaki, w gęstym lesie. Panował tam wieczny półmrok, i rosły
najlepsze owoce lasu; jagody, grzyby, żurawina. Biada jednak temu
kto zapuścił się w tam tamte strony. Zazwyczaj znajdował się
dopiero po paru dniach, wyczerpany i umazany błotem z okolicznych
bagien – zwano to miejsce piekiełkiem i wszyscy wiedzieli że
mieszkają tam diabły. Pewien chłop, Walerek, opowiadał nawet że
spotkał tam diabelską rodzinę, która całe dnie tańczy i figluje
po lesie. Walerek zaczął pić po tym spotkaniu i znikać w lesie by
jeszcze raz spotkać diabelskie stadko aż pewno dnia ślad po nim
zaginął.
Na
podstawie: „Opowieści o diabłach podlaskich” W. Grąbczewski,
L. Pełka
diablik Kłobug
Między Doktorcami a Zimnochami stał
stary wiatrak, w którym od dawien dawna mieszkał diabeł Kłobug.
Ten mały brzydal sprawiał młynarzowi wiele kłopotów – nocami
tak dokazywał, że nie było chwili spokoju. Wieszał się na
śmigłach wiatraka, które wirowały wtedy jak szalone, rozdzierał
worki ze zbożem i mąką, straszył domowników. Żaden sposób nie
działał na psotnika, dopóki młynarz nie przygarnął bezpańskiego
psa, którego nakarmił i dał legowisko w wiatraku. Wdzięczne
zwierzę tak się młynarzowi przysłużyło, że po paru dniach
Kłobug wyniósł się i omijał wiatrak szerokim łukiem. Podobno do
tej pory szuka nowego domu, ale takiego gdzie nie ma psów.
Na
podstawie: „Opowieści o diabłach podlaskich” W. Grąbczewski,
L. Pełka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz